Dzisiaj rano, jak co dzień, włączyłam
komputer, weszłam na Facebooka i przejrzałam twarzoksiązkową
tablicę. Dzisiejszymi osobami dramatu są: ask.fm, blogerzy i
Niekultura. Z gościnnym udziałem stylu życia, nie wiem dlaczego
zwanego lifestylem.
Dzisiejszy post ozdabiają cocker spaniele. Bo są super pozytywne. |
Portal ask.fm powstał na Łotwie,
stworzony przez sprytnych Bałtów. Jest to narzędzie nadzwyczaj
popularne wśród gimnazjalistów, wczesnych licealistów oraz
blogerów. Na stronie można założyć swoje konto i zadawać
pytania innym ludziom, a także odpowiadać na nie. Dobrze się
domyślasz, drogi czytelniku, to najwygodniejszy artefakt
współczesności przeznaczony do szykanowania, gnębienia i psucia
humoru innym ludziom. Jak wiadomo, przez ataki na asku kilkoro
nastolatków z różnych krajów popełniło samobójstwa.
Wczoraj na asku jednego blogera zadano
pytanie, co sądzi o innym blogerze oraz jego blogu. Bloger numer
jeden odpowiedział, w sposób moim zdaniem, kulturalny, bez
nadmiernej spiny i w raczej jasnych słowach, co myśli o blogerze
numer dwa. Sprawa dotyczy blogów o kulturze, z tym, że ten drugi
zawiera w sobie dużo treści poradnikowych i na temat stylu życia.
Temat raczej prosty, ponieważ każdy, kto porówna oba blogi zauważy
różnicę. Jeden jest poświęcony popkulturze, drugi zaś dryfuje
już po wodach stylożyciowych.
Proste? Bynajmniej. Bloger numer dwa
poświęcił całą notkę blogerowi numer jeden, żaląc się na
hejty i kije w "wiadomym miejscu" (hm hm? Gdzieżby? Że w
rzyci niby?). Co więcej, z tekstu blogera numer dwa dowiadujemy się,
że pisze on podług własnej definicji kultury. Niby racja, niby
wszystko gra. Własna definicja, blog i posty, bloguję bardzo
dobrze, dziękuję, dowidzenia. Po co wobec tego ta cała afirmacja i
pisanie o tym? Wszak czytając bloga wiem, o czym on jest, wiem czy
jest dobry, czy jest zły. Moim zdaniem jest w porządku. Bloger
numer jeden też jest w porządku (nawet bardziej, ale nie ja o tym).
Przechodząc do konkluzji. Zastanawiam
się, dlaczego ludzie robią sobie takie numery? Internet to miejsce
publiczne, on jest jak duże pomieszczenie o znakomitej akustyce, w
którym odbywa sie impreza na sto osób. Niby wszyscy wszystko
słyszą, ale nie do końca, bo jest gwar i ludzie mówią z pełnymi
ustami, inni seplenią, gdyż za dużo wypili. Szum informacyjny,
jakiego jesteśmy ofiarami, zagłusza nam odbiór praktycznie każdej
informacji. Zwróćmy uwagę na największe gwiazdy (nie mówię tu o
celebrytach). Gwiazdy nigdy nie mówią źle o innych gwiazdach. Wolą
przemilczeć pewne rzeczy, uśmiechnąć się półgębkiem i rzucić
neutralną uwagę. One nie mówią nic złego o sobie nawzajem,
ponieważ to zbyt wiele
psuje.
Stara prawda głosi, że im ktoś jest bardziej szczery, tym bardziej wystawia siebie na krytykę. Paulo Coelho. |
Prezentując w internecie swoje treści
moim zdaniem powinniśmy postępować tak samo. Bloger numer jeden
napisał bardzo neutralną treść, krytyczną, rozsądną i
zrozumiałą. Zrozumiałą dla mnie, dla wielu innych osób oraz dla
samego autora. Nie dla osoby opisywanej. W następstwie niewinnej
(doprawdy niewinnej) krytyki "wiadoma rzecz" (pewnie fiołki
albo nasturcje) dotknięta, poczęła śmierdzieć.
Tak czy siak poświęcanie całej notki
na blogu po to, by odpisać osobie, która udziela nam niewulgarnej
krytyki jest très embarrassant i kropka.
Też zupełnie nie rozumiem, czemu ta sprawa urosła do takiej afery. W gruncie rzeczy, "bloger nr 1" naprawdę nie napisał nic złego - jego krytyka była konstruktywna i bardzo zdystansowana. Bardzo emocjonalna, histeryczna wręcz odpowiedź tego drugiego wydała mi się strasznie infantylna - trzeba być bardzo zadufanym w sobie, żeby tak traktować każde słowa krytyki. No ale cóż, takie chyba przyszły czasy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą! Nie wiem dlaczego niektórzy są aż tak na swoim punkcie przewrażliwieni, żeby opinię kogoś innego brać do siebie, nazywać hejtem i tak dalej. W ogóle najpopularniejsi blogerzy mają jakąś manię prześladowczą, bo wszystko dla nich jest hejtem.
UsuńOby nam sodówa nie uderzyła do głowy zatem, jak będziemy popularniejsi ;)
Usuń